Pisałam
Wam, że pianki poza olejowaniem są dla mnie bardzo ważną częścią dziennej
rutyny w kwestii oczyszczania twarzy. Mam jedną piankę, do której wracam
regularnie co jakiś czas. Jestem jej na tyle pewna, że jeśli to co akurat kupię
okaże się bublem, wyciągam ją z szafki i ratuje nią sytuację. Na dziś mam dla
Was Shiseido Senka Perfect Whip Face Wash Foam.
Skład
Water, Stearic Acid, PEG-8, Myristic Acid, Potassium
Hydroxide, Glycerine, Lauric Acid, Ethanol, BG, Glyceryl Stearate (SE),
Polyquaternium-7, Phytosteryl/Octyldodecyl Lauroyl Glutamate, Sericin,
EDTA-2Na, Potassium Sorbate, Tocopherol, Methylparaben, Propylparaben,
Fragrances
Produkt
dostajemy w niebieskiej, plastikowej tubce z białymi napisami o pojemności
120g. Z tyłu znajdują się informacje o produkcie oczywiście po japońsku wraz z
informacją w jaki sposób działa pianka.
Zamknięcie
to nasadka typu flip-top, o dość dużej okrągłej podstawie, przez co produkt się
nam nie przewraca. Działa bez zarzutu przez cały czas użytkowania produktu. Do
tego wygodnie na nim stawia się opakowanie.
Produkt
jest dość gęsty i kremowy. W sumie wyciskamy sobie na dłoń coś, co przypomina
nieco pastę do zębów o zapachu dość delikatnym i lekko kwiatowym, ale zupełnie
nie drażniącym.
Instrukcja
obsługi pianki wygląda mniej więcej tak: weź pasek długości ok. 2 cm, dodaj
wody i spień przy pomocy rąk lub siateczki do pianek tworząc gęstą pianę, po
czy myjemy nią twarz i spłukujemy. Tu macie jak takie spienienie przy pomocy
mojej siateczki
Misshy (<-klik) wygląda od niechcenia tego paska, który widzicie na
zdjęciu powyżej.
Ode
mnie. Kupując po raz pierwszy tę piankę byłam już w pełni świadoma, że to
popularny produkt do oczyszczania twarzy. Widziałam, jak się go używa i w pełni
świadomie wzięłam się do testów. Przyznam, że byłam do pewnego momentu bardzo
sceptycznie nastawiona, ponieważ ciut czytałam i wydawało mi się niemożliwe, że
tyle pozytywnych recenzji było. Może nie zachwytów, ale dobrych. Wraz z
używaniem jej zrozumiałam, że rzeczywiście pianka jest dobra pianką. Jak już
sobie spienimy ją tworzy bardzo gęstą, zbitą i sprężystą piankę, którą po
prostu nakładamy na twarz, delikatnie masujemy skórę poduszką z pianki i
spłukujemy. Cały brud zatrzymany w porach i wyżłobieniach na skórze jest
wchłaniany przez grzywnie, sprężystej pianki i dokładnie wypłukany, przez co
zostawia czystą, miękką skórę. Skóra rzeczywiście jest czysta, jaśniejsza i u
mnie po użyciu pianki, nie ma przesuszenia czy ściągnięcia, obawiam się jednak,
że posiadacze skóry wrażliwej lub suchej mogą uznać ją za wysuszającą. Moja
pierwsza pianka pochodziła z tych, które przeznaczony są na rynek chiński
(dokładniej Hong Kong), natomiast druga już na rynek japoński (kupiłam w Berdever.pl
(<-klik)) W działaniu różnicy nie zauważyłam żadnej.
Co
warto wiedzieć, to w tym roku pianka przeszła metamorfozę w kwestii opakowania
ale przede wszystkim składu. Podobno obecnie zawiera esencję jedwabną i
podwójny kwas hialuronowy. W sumie pewnie porównam sobie działanie nowej ze
starą wersją, gdy zakupię ją ponownie. Jest to w moim odczuciu dobry produkt do
oczyszczania twarzy o świetnej wydajności – mnie starcza na prawie rok
codziennego mycia. Kupicie ja na sieci za cenę od około 4,00$ na e-bay’u do
nawet 20,00$ na amazonie. Na Berveder.pl kosztuje 69,00 zł. Na koniec macie
japońskie spoty reklamowe tego produktu :-)
Magiczna pianka :-) Fajnie, że masz taki ulubiony produkt. Ja jakoś nie mogę się bliżej z niczym zaprzyjaźnić :-)
OdpowiedzUsuńNo fajna i lubię :-) Jestem jej po prostu pewna i nawet jeśli testuje coś, co mi nie lezy, to mam ją w obwodzie, po dobra i sprawdzona :-)
Usuń