Dawno
mnie tu nie było…
Długo
zastanawiałam się, czy wrócić do pisania. Blogosfera zmienia się
w tempie ekspresowym i dość szybko wypada się z obiegu. Powstaje
wiele blogów, wiele znika, nie jestem nawet pewna, ile osób z moich
ulubionych ciągle pisze. Po rozważeniu wielu za i przeciw
stwierdziłam, że może jednak spróbuję wrócić do pisania. Nie
mogę nikomu obiecać, że posty będą się pojawiać regularnie,
czy znów nie będzie dłuższych przerw, nie mniej jednak powinny
się pojawiać :-) Dziś mam dla Was co ciekawsze nowości, które
ostatnio się u mnie pojawiły – czyli haul.
Inglot
wprowadził kolejna kolekcję – Italian Kiss. Ekspedientka była
całkiem przyjemną reklamą tej kolekcji. Poinformowała mnie o
zmianie formuły cienie, przez co od razu wsadziłam łapska w
testery. Różnica była odczuwalna. Cienie, które miała na oczach
zrobiły na mnie dobre wrażenie, więc zamiast wyjść z samym 353
matte w torbie znalazły się 281 i 283 matte z kolekcji Italian
Kiss.
Mogę
się przyznać, że znalazłam w Polsce dobry dla siebie podkład,
który nie kosztuje zawrotnej ceny, ma odpowiednią konsystencję,
odcień i nie tworzy mi na twarzy „jesieni średniowiecza” po
użytkowaniu. Kto by pomyślał, że Bourjois Healthy Mix będzie tym
właściwym… :-)
Stacjonarnie
w sklepach na S pojawiła się wiele ciekawych marek. Ostatnio dość
głośno było o dwóch – Kat von D i Becca. Jakoś Kat von D póki
co mnie nie przekonała do siebie, ale skusiłam się na bardzo
sprytny zestaw Becca Glow On The Go, składający się z miniatur
kremowego i pudrowego rozświetlacza w odcieniu Opal. Dzięki temu
można spróbować kosmetyki za odpowiednio niższą cenę i nie
martwić się, że w razie czego utkniemy z kosztownym produktem,
który nie mamy szans zużyć.
Drugi
taki próbny zestaw, jaki sobie sprawiłam to Marc Jacobs The
Nude(ist), składający się ze miniatury szminki New Nudes w kolorze
Role Play (110), konturówki Highliner w kolorze Blacquer (42) i
lusterka.
Dobiłam
moją Terracottę Guerlaina, więc nadszedł czas zaopatrzyć się w
kolejną :-)
Potrzebowałam
też dobrego czarnego matowego cienia do powiek, więc zajrzałam do
MACa i wyszłam z wkładem w kolorze Carbon.
Z
pielęgnacji pojawiły się u mnie również zestawy miniatur, dzięki
czemu mogę potestować kosmetyki, które mnie mocno interesowały.
Pierwszy z nich do zestaw wakacyjny NUXE. Zawiera 5 kosmetyków,
dzięki którym można zadbać zarówno o twarz, jak i ciało. Bardzo
jestem ciekawa, czy przypadnie mi do gustu :-)
Po
zdecydowanie negatywnej zmianie jaka zaszła w kosmetykach Clarins z
serii HydraQuench muszę poszukać sobie coś nowego serum i kremu
do twarzy. Na razie bazuję na resztkach tego, co mam, ale
postanowiłam odświeżyć swoja znajomość z Biothermem. Znów
zestaw miniatur :-) Zobaczymy, czy będzie mi służyć.
W
sklepie na S jest dostępny Dr. Jart+, którego kremy BB należały
do moich zdecydowanych ulubieńców i osoby, które czytają blog od
moich początków, wiedzą, że ściągała je z Korei. Znów jest
fajny zestaw miniatur do stestowania, z kremem nawilżającym, kremem
BB (zupełnie innym niż znane mi z rynku koreańskiego) i płynem
micelarnym. Jestem go bardzo ciekawa.
Orgins
zawsze mnie ciekawiło, więc gdy zauważyłam zestaw miniatur
maseczek do twarzy, dałam im szansę. Zestaw składa się z maseczek
Clear Inprovement, Drink Up Intense i Original Skin.
Na
koniec krem pod oczy z Avonu Clinical Infinite Lift, który ku mojemu
zaskoczeniu jest bardzo dobrym kosmetykiem. To już mój 3 słoiczek
i lubię do niego wracać
To
byłoby na tyle. Do następnego pisania :-)
No w końcu jesteś :*
OdpowiedzUsuńJestem :-)
UsuńTak jak napisałam u siebie w komentarzu, bardzo się cieszę, że wróciłaś:).
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że teraz będziesz publikować regularnie. W każdym bądź razie życzę niekończącej się weny twórczej oraz chęci;).
Odnośnie treści wpisu, muszę przyjrzeć się matowym cieniom Inglota. Jeśli ulepszono ich formułę, to wezmę do przetestowania ładną butelkową zieleń, o ile w ogóle mają ten odcień;).
Pozdrawiam serdecznie:*
Dziękuję, bardzo mi miło :-)
UsuńPostaram się pisać, choć nie wiem, jak będzie z regularnością.
W nowej formule niestety jest tylko ta seria Italian Kiss, ale warto się im przyjrzeć :-)
Pozdrawiam serdecznie :-)
Kaśka.... Ty wiesz co :-P
OdpowiedzUsuńNie, nie wiem co... :-P
UsuńNareszcie, nareszcie!!!
OdpowiedzUsuńJak miło popatrzeć!
To teraz rozumiem, że następne będą recenzje poszczególnych produktów :-P
Laska, nie przeginaj, co? ;-P
Usuńoj tam, oj tam... :-P
UsuńPo prostu lubię Twoje obiektywne recenzje :-)
Oj tam, oj tam....
UsuńMarudzisz :-P
Świetne te zestawy mini produktów. Mnie zawsze najbardziej kręcą takie minisy kolorówki. Wyglądają super i jest szansa, że się takie kiedyś zużyje. Pielęgnacja z kolei super na wyjazdy czy wstępne testy :)
OdpowiedzUsuńSuper, że jesteś! :*
Dokładnie - odkryłam, że minisy to zdecydowanie jest to :-)
UsuńDziękuję Martuś :-*
A witojcie !!! :D ja tez ostatnio miałam reaktywacje po kilku miesiącach ale głównie życie przejmuje kontrole wiec blog spada na niższe stanowisko nie mniej jednak nie poddaje się i coś będę drukować, dobrze Cię "widzieć" :)) co do Zakupów - tez zestaw z Becci ma idealna pojemność , zawsze się dziwie dziewczynom które potrafią mieć cała szufladę rozświetlaczy a przecież używa się tego tak mało :)) ja mam swój ulubiony Candlelight od Kevin Aucoin już kilka lat chyba i nadal dziury w nim nie widać Haha... te kremy bb mnie zainteresowały bo akurat w tygodniu nawet o nich znowu czytałam gdzieś ... pielęgnacja z Clarins niestety po kilku podejściach została porzucona nic się u mnie nie sprawdza :/ No chyba ze instatnt light lip perfector ale to już klasyk :D ściskam !!
OdpowiedzUsuńCieszę się, że piszesz :-) Miło zawsze "zobaczyć" dobrych, starych znajomych :-))
UsuńDuże rozświetlacze ciężko zużyć, aczkolwiek jak się trafi na swój ideał, to nawet się nie szuka innego, więc rozumiem Kevina :-)
Seria HydraQuench była jedyna dla mnie dobra i rzeczywiście dawała radę. Aż do spaprania... ehm... znaczy ulepszenia XD