niedziela, 19 listopada 2017

Herbamedicus 18 Krauter Cellulitis

W reklamach trąbią na lewo i prawo, że po cudownym lecie należy szczególnie zadbać o skórę i włosy, gdyż w ukochanym przez wiele osób okresie, słońcem demolujemy sobie urodę. No cóż, UV jest bezlitosne bez względu na porę roku, well… Za to zaraz po nowym roku, kiedy kończą się świąteczne reklamy dostajemy natłok informacji na temat konieczności zadbania o ciało i przygotowania go na wiosnę i lato… Czasem wnioski z reklam dość dziwnie układają się w mojej głowie a konkluzja wg mnie jeta taka, że dbamy o siebie zimą do późnej wiosny, żeby latem się popsuć i zaniedbać, a następnie naprawiać szkody XD Takie małe perpetuam mobile ;-) Nie mniej jednak, dbać należy o siebie cały rok, uwzględniając potrzeby swojego ciała :-) Wracając do reklam, to między innymi dużo trąbią na temat cellulitu – temat na topie przed wiosna. Jeśli jednak macie ochotę powalczyć o swoją skórę, to dziś pokarzę Wam naprawdę dobry produkt, który przywrócił mi wiarę, że istnieje naprawdę dobry wspomagacz do walki z cellulitem, który daje wizualnie efekty. Mówię o Herbamedicus 18 Krauter Cellulitis.

Czym jest cellulit? W bardzo dużym uproszczeniu nieprawidłowym rozmieszczeniem tkanki tłuszczowej. Najczęściej występuje na udach, pośladkach, brzuchu czy ramionach. Nie będę się rozpisywać, gdyż jeśli tylko chcecie, znajdziecie wiele literatury i stron www z informacjami znacznie bardziej szczegółowymi na ten temat. Do walki z tą przypadłością staje się na różne sposoby: ćwiczenia, dieta, zabiegi i inne. Dobry środek kosmetyczny też jest wskazany, jako uzupełnienie. Kiedyś zamawiając w jednym sklepie internetowym specjalne maści dla sportowców wrzucili mi próbki Herbamedicus 18 Krauter Cellulitis. Dużo próbek. Stwierdziłam, że spróbuję. W taki właśnie sposób stałam się właścicielką wyżej wymienionego produktu.
Czym jest Herbamedicus 18 Krauter Cellulitis? Unikalnym 4-stopniowym preparatem w formie żelu o wysokiej zawartości substancji bioaktywnych z wyciągów z 18 gatunków ziół i roślin. Substancje aktywne powodują lokalne zagrzewanie i ukrwienie tkanki, co zwiększa intensywność przemiany materii i wspomaga degradację komórek tłuszczowych. Dzięki masażowi dochodzi do wzrostu elastyczności, zanikania drobnych blizn i wygładzania skóry. Aromat użytych olejków eterycznych stymuluje, działa jako afrodyzjak (???) i reguluje krążenie. Tyle z informacji od producenta.
Produkt, dostajemy w plastikowych słoikach o dwóch pojemnościach – 250 ml i 500 ml. Ma bardzo przyjemną szatę graficzną i dużo informacji na opakowaniu w kilku językach.
Gwarancją, że produkt nie był używany jest plomba, którą trzeba zerwać, żeby dostać się do środka.
Co znajdziemy w składzie? Mnóstwo ziół i trochę dodatków ;-)
Gdy otworzymy słoik, pierwsze co nas przywita to widok kiślu truskawkowego, który z jakiegoś nieznanego powodu pachnie babciną maścią na przeziębienie – dość intensywnie :-) Jeśli więc nie lubicie zapachu ziół, lub macie na któreś uczulenie, to lepiej zajrzyjcie do składu, zanim się z tym produktem zmierzycie. Konsystencja jest żelowa, łatwo rozprowadzająca się na skórze, trzeba jednak ciut poczekać, żeby produkt się wchłonął, ponieważ przyklei do nas cokolwiek na siebie założymy, jeśli nie poczekamy.


Co o nim myślę? Zrobił na mnie wrażenie, a kompletnie nie wierzę w takie preparaty. Przede wszystkim widziałam efekt już po tygodniu stosowania i używałam go raz dziennie a nie 2 do 5 razy dziennie, jak pisze na opakowaniu. Nie mam na to czasu. Po pierwszym nałożeniu, stwierdziłam, że skórę na udach mam czerwoną, jakbym sobie żelazko przyłożyła i było mi tak radośnie ciepło, jakbym na palniku podpiekała sobie cztery litery :-) Nie mniej jednak zanim zaczęłam się zastanawiać, czy przypadkiem sobie nie robię krzywdy znalazłam gdzieś informację, jak działa produkt. A tam pisali, że czterostopniowo:
  1. Rozgrzanie i przekrwienie skóry - pobudza mikrocyrkulację krwi, poprawia przemianę materii w danym obszarze, i w ten sposób lepiej go odżywia.
  2. Stymulacja systemu limfatycznego - ułatwia wydzielanie toksyn, i w ten sposób chory obszar czyści się od niepożądanych substancji odpadowych.
  3. Przyśpieszenie i wsparcie metabolizmu - energetycznego w komórkach tłuszczowych wspomaga degradację niepotrzebnego tłuszczu.
  4. Rozpuszczenie małych blizn - spowodowanych obumarciem komórek tłuszczowych, które „wciągają“ powierzchnię skóry i w ten sposób tworzą profil nerwowy skóry, efekt zwany „pomarańczową skórką“ .
Do tego pachniałam, jakbym kąpała się w ziołach. Nie zmienia to faktu, że stosując go raz dziennie codziennie wieczorem, zauważyłam olbrzymią różnicę. Zdjęć Wam nie pokarzę, ale tak zrobiła sobie zdjęcia przed i po tygodniu, żeby być obiektywnym. Efekt u mnie był mocno widoczny. Moja skóra nie miała nie wiadomo jak dużych problemów, natomiast akurat w czasie odkrycia tego produktu nastąpił u mnie zbyt duży i gwałtowny spadek wagi, więc nie byłam zadowolona ze stanu swojej skóry. Uważam, że jest to produkt godny polecenia i zdecydowanie wart spróbowania, jeśli nie jesteście uczuleni na zioła i nie przeszkadza Wam taki zapach. Jedyne o czym trzeba pamiętać, to pić więcej wody, żeby usuwać z organizmu to, co rozpuszcza i niweluje Herbamedicus 18 Krauter Cellulitis. Cena w Polsce waha się w przedziałach za opakowanie 250ml od 50 do 70 zł, zaś za 500ml od 70 do ponad 100 zł. Wydajność produktu jest jednak dość duża, więc spokojnie, starczy Wam na jakiś czas, no chyba że będziecie 5 razy dziennie go stosować ;-)
P.S. Nie czułam w żaden sposób, żeby był to afrodyzjak XD

9 komentarzy:

  1. Smarować tyłeczek taką galaretką kojarzy się przyjemnie :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też tak myślę :-)

      Usuń
    2. I tak i nie - zależy, czy kisiel nie kojarzy Ci się ze smarkami XD

      Usuń
  2. Super, że jesteś zadowolona z tego kosmetyku.
    Ja akurat nie znoszę efektu rozgrzewającego. Dla mnie to uczucie po zastosowania kosmetyku wyszczuplającego jest nie do zniesienia.
    Miałam kiedyś taki produkt i już po pierwszym użyciu wylądował w koszu:).
    Uwielbiam za to wersje chłodzące:).

    Pozdrawiam serdecznie:*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Szczerze powiedziawszy, również wolę wersje chłodzące, aczkolwiek tu wygrała widoczna skuteczność i to zdecydowanie :-)

      Pozdrawiam serdecznie :-*

      Usuń
    2. Najważniejsze, że jesteś zadowolona z efektów:).

      PS. Zrobiłaś mi ogromną przyjemność komentarzem pod postem o perfumach niszowych Piotra Czarneckiego:).
      Serdecznie dziękuję za miłe słowa i oczywiście nadal będę drążyć ten temat;), bo wiem, że jest wiele osób, które szukają ambitnych i niepopularnych perfum dla siebie. Myślę, że za jakiś czas będę miała dla Ciebie kolejną porcję pachnących propozycji:).
      Dziękuję, że jesteś:*.
      Przyjemnego tygodnia:*.
      Pozdrawiam:).

      Usuń
    3. Napisałam dokładnie prawdę :-)
      Nie ma za co :-*

      Usuń
  3. Tyłek z etykiety mnie kupił. :D
    Cena do najniższych nie należy, ale jeśli efekty są widoczne, to rozważę zakup.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Owszem, działa - i to chyba mnie tak bardzo zaskoczyło, zwłaszcza że w takie cuda nie wierzę :-)

      Usuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...